Każdy w mieście może skorzystać z komunikacji miejskiej. Każdy - prócz mieszkańców osiedla domków jednorodzinnych wzdłuż ulicy Granicznej, bo o nich zapomniano. Przez bardzo długą, bo liczącą ponad 400 numerów ulicę nie przejeżdża ŻADEN autobus czy busik.
Do najbliższego przystanku naprzeciw ogródków "Marzenie" mam ok. kilometra - pieszo. Jestem starszą osobą z problemami reumatologicznymi. Gdy jest ciepło, i czuję się lepiej - jakoś dojdę powolutku do przystanku. Ale często jest deszcz, silny wiatr, śnieg czy odwrotnie - palący skwar.
Idąc z trudem, marzę, że któregoś dnia jakiś dobry duch postawi przystanki autobusowe wzdłuż mojej ulicy. I zobaczę zatrzymujący się autobus - choćby co godzinę, a w wakacje co dwie - trzy godziny. Są przecież w taborze MPK małe autobusiki, które nie napędzą kosztów zużycia paliwa. Są dogodne miejsca na zrobienie zatoczek, gdzie mógłby zatrzymywać się taki autobus - choćby na obszernym parkingu przed nieużytkowanym wielkim domem pana Pastuchy, czy niezagospodarowanymi (lokalowo) działkami budowlanymi. Sądzę, że ucieszyliby się zarówno starsi mieszkańcy, a jest ich na osiedlu coraz więcej, bo osiedle bardzo się zestarzało, jak i właściciele dużego sklepu odzieżowego, usytuowanego nieopodal. Bo nikt, kto nie dysponuje samochodem,nie trafi do tego sklepu. A nie wszyscy posiadają samochód. Pozostają taksówki, których ilość na przeszło trzydziestotysięczne miasto jest skandalicznie mała. I najczęściej telefon na postoju taxi milczy... Chyba, że człowiek zaciśnie zęby i pieszo, z bólem, pokona kawał drogi. Polecam ten temat władzom miasta pod rozwagę...