Na razie napadnięty... U nas w kraju grasuje ''samobójca''. Jak gość zacznie za wiele mówić to ni stąd ni zowąd popełni samobójstwo. Ewentualnie, ale to już mniej prawdopodobne, będzie miał wypadek samochodowy...
Forum Lokalne - Twoje miejsce w internecie
Niezależne forum wymiany opinii dla Twojego regionu
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Forum Lokalne - Twoje miejsce w internecie → PODLASKIE → powiat białostocki → za miejscowością Sokoły Kolejny napad na wydawcę książki o aferze FOZZ → Dodaj nową odpowiedź
Wszystkie pola z pogrubioną etykietą muszą zostać wypełnione.
Na razie napadnięty... U nas w kraju grasuje ''samobójca''. Jak gość zacznie za wiele mówić to ni stąd ni zowąd popełni samobójstwo. Ewentualnie, ale to już mniej prawdopodobne, będzie miał wypadek samochodowy...
[url]https://gloria.tv/audio/ezEWG3hqNtpC29fcVyifXK7cv[/url]
Ogniem w twarz
Kolejny raz wydawca książki o aferze związanej z FOZZ, Marcin Dybowski został napadnięty. Napastnicy nie bili, a potraktowali go ogniem - na głowie i twarzy ma poparzenia drugiego stopnia. Zdarzenie miało miejsce na drodze z Białegostoku do Warszawy w poniedziałek (6 bm.).
Dybowski wracał razem z kolegą, który jechał drugim samochodem z Białegostoku, gdzie udało mu się uzyskać materiały dotyczące powiązań finansowych b. PZPR z systemem bankowym w Polsce. (W wydanej książce problem ten z braku dokumentacji został tylko zasygnalizowany). Jadąc tarpanem-diesel, za miejscowością Sokoły zobaczył trzech mężczyzn, przy czym jeden z nich wyskoczył na jezdnię i machając rękoma próbował zatrzymać pojazd. Chcąc go ominąć Dybowski zjechał na pobocze. Ponieważ leżały tam jakieś przedmioty, zjechał jeszcze bardziej na prawo - tarpan zaczął staczać się z drogowego nasypu. Dybowski wyskoczył z samochodu i próbował wdrapać się na górę. Zobaczył nogi napastnika, zaraz potem strumień ognia. Dzięki temu, że głowa była pochylona, płomień nie trafił bezpośrednio w twarz.
W tym momencie nadjechał wspomniany wyżej kolega. Napastnicy rozbiegli się, a Dybowski dotarł do drugiego samochodu. Nie czekając na kolejny atak, odjechali. Zatrzymali się w Łapach. Tam Dybowski został opatrzony przez lekarza i zgłosił napad w miejscowym posterunku policji. Funkcjonariusze, którzy udali się na miejsce zdarzenia powiedzieli mu, że tarpan doszczętnie spłonął z dokumentami i paczkami książek), a na poboczu znajdowały się rozrzucone kolce.
Poniedziałkowy napad mógł mieć tragiczne następstwa - powiedział lekarz pogotowia, który opatrywał Dybowskiego - miał on ogromne szczęście. Gdyby ogień trafił bezpośrednio w twarz, Dybowski straciłby co najmniej wzrok. Lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej na głowę został skierowany strumień płonącego gazu, oraz że wykluczona jest możliwość samookaleczenia.
Marcin Dybowski po raz pierwszy został napadnięty w grudniu 1991 r., po raz drugi w kwietniu tego roku na warszawskim Bemowie. Prowadzone w obu sprawach śledztwa niczego - zdaniem Dybowskiego - nie wyjaśniły. Jest przekonany o nieprzypadkowym charakterze napaści na jego osobę, które uważa za próbę zastraszenia. Jak mówi - nie chodzi o niego, ale o osoby, które chciałyby tak jak on sprawę FOZZ, wyjaśnić inne afery. Znamienne, że wszystkim jego współpracownikom przytrafiły się "przypadkowe" pobicia. Dybowski jest również pewien, że celowo nikt nie reaguje na powtarzające się napady, a wszczynane śledztwa niczego nie rozwiązują.
Jak poinformowano "NS" w komisariacie w Łapach, sprawę przejęła prokuratura rejonowa w Białymstoku. W prokuraturze zaś dowiedzieliśmy się, że na miejscu napadu pod nadzorem prokuratora, ekipa dochodzeniowa z Komendy Wojewódzkiej Policji prowadzi oględziny. Na razie nie napłynęły jeszcze wiadomości, a prokurator w tym stadium sprawy nie udzieli żadnych informacji. (j.m.)
[url]http://sowa.quicksnake.ro/ART/VIA-BANK-PDO423-FO-von-Stefan-Kosiewski-Studia-Slavica-et-Khazarica-ZECh-ZR-Pidgin-Art[/url]